niedziela, 29 grudnia 2013

Choroba.

Wczoraj odwiedziłam pogotowie. Kochana służba zdrowia- dobrze, że moja mama tego nie czyta... W każdym razie lekarz był bardzo miły. Tyko fakt, że kompletnie nie nadaje się do wykonywania tego zawodu, można przemilczeć. Zaraz jadę znowu. Tym razem podobno ma być ktoś bardziej kompetentny. 
Mam mnóstwo czasu na czytanie. Szkoda, że to i tak nie wystarczająco. Wczorajsze spotkanie kółka różańcowego było miłe. Obecność pewnego pana wszystko popsuła. Może chociaż trochę go poturbowałam. Nie można bawić się uczuciami innych. Miał pecha, że obecność alkoholu we krwi i łzy bliskiej mi dziewczyny, wywołały takową reakcję. Przepraszam. 

Takie kochane:
,,Nie uciekaj, proszę.
Potrzebuję rozmowy z Tobą".


środa, 25 grudnia 2013

Dead inside.

Właśnie uświadomiłam sobie, że chciałabym umrzeć w zimę. 
W piękną, białą zimę.
Kiedy wszyscy będą pogrążeni w nostalgii w swoich ciepłych domach. Siedząc przy kominku, myśląc o wszystkim.
Tylko nie o śmierci.
Chciałabym, żeby przed tym jak moje serce zabije ostatni, najsłabszy raz, przeżyć jedną z najpiękniejszych chwil w życiu. 
Chciałabym poczuć się wolna. 
Umrzeć w pełni sił, z przekonaniem, że cały świat należy tylko do mnie.
Szczęśliwa, wolna, idealna.


Jestem zawiedziona.

Jestem zawiedziona. Liczyłam, że chociaż wizyta u babci zmieni trochę atmosferę tych świąt. Niestety nie zmieniła niczego. Rodzina zawiodła. Zawsze wszyscy przyjeżdżali na wigilię do małego domku babci. Wtedy czuło się bezpiecznie i tak... świątecznie. No trudno.
Mam dziwne sny, które w jakiś sposób nawiązują do mojego życia. Ostrzeżenia; ,,Uwaga, zaraz wszystko zjebie się jeszcze bardziej". Jak to zabawnie brzmi. 
Jak możliwe jest, że nie robiąc praktycznie nic złego, można stracić ludzi z twojego życia? Czuje się wykluczona. Jeszcze nie dawno ta sama osoba mówiła, że Pani K. nie widzi świata po za mną, a teraz kłamstwo zbliżyło wszystkich do siebie? Oczywiście nie mnie, bo przecież kto interesowałby się kimś takim jak ja? Przecież u mnie wszystko gra i tańczy. Jakie ja mam miłe życie w porównaniu z poszkodowanymi. Jak to możliwe, że ja NIGDY nie rozmawiałam z nikim szczerze o moich problemach? NIKT, nie ma bladego pojęcia o mnie. NIKT nie poznał prawdziwej mnie tak do końca. Wiecie co jest najbardziej ciekawe? Ta przykra samotność w gruncie rzeczy jest miłym odosobnieniem od innych. Nie mam takiej potrzeby, aby szczerze z kimś porozmawiać. Moje problemy są niczym.



 

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Młodzież.

Moi rówieśnicy są zabawni. Każdy uważa, że jest wyjątkowy, może wszystko, może traktować innych z wyższością. Bardzo proszę. Tylko dlaczego po drodze w tym wszystkim większość z nich zgubiła rozum i zdolność myślenia? Owszem, dojrzewanie jest trudne i każdy się musiał męczyć. Wszyscy są tacy pokrzywdzeni przez los, ech...
Depresja, depresja, depresja. Szalone koło. Większość z nich uważa, że ma problemy ze sobą. Tacy biedni. Czy tak wygląda człowiek z depresją? Czy może to tylko dziewczynka, która udaje pokrzywdzoną? Nie raz było mi ciężko, ale nie próbowałam wystawiać sobie diagnozy. Jeżeli uważasz, że masz problem, to idź do specjalisty. Chyba przejrzałam na oczy. 


środa, 18 grudnia 2013

Co się ze mną dzieje?

Nasza rozmowa ledwo dobiega końca, a ja już tęsknię. Strasznie tęsknię. 
A jeżeli już rozmawiamy, to mam ochotę go udusić. Co będzie jeżeli na prawdę stracimy kontakt? Teraz to dopiero mam ochotę go zamordować -.- Ech, po raz 1000 napiszę, że wszystko się jebie...


Jebie się, wszystko się jebie.

Gdyby moja wściekłość mogła zabijać, wytłukłabym istoty żywe w promieniu 200 kilometrów. To nasz ostatni sylwester w takim składzie, a co robi połowa ,,grupy"? Organizuje sobie coś innego. Dziękuję wam. Dziękuję, że zjebaliście mi humor i całą resztę. Razem z koleżanką stajemy na rzęsach, żeby coś wykombinować. Jak grochem o ścianę oczywiście. Pierdoli się moi mili. 
Pan Książę się odezwał i dobrze. Pewnie znowu miesiąc przerwy i sobie przypomni. Ech, ludzie to kurwy. Potrzebuję czekolady, chyba nawet mam karmelową. 
W takie dni jak dzisiaj budzi się we mnie instynkt mordercy.



wtorek, 17 grudnia 2013

Proszę Cię...

Wariuję tu z tęsknoty. Ileż można czekać na kogoś? W głębi duszy wiem, że to kara. Podstęp za to, że wywijałam tej osobie takie same numery. Kurwa!
Brakuje mi Ciebie tu, Twoich słów. Co z tego? Nigdy tego nie pokażę.
Co u mnie? Gdzieś na dnie mojej ambicji, znalazłam trochę motywacji do matematyki. Trzeba się wziąć za robotę i przerobić kolejne lata. Konkurencja nie śpi. Chyba schudłam. Przez chwilę nawet spodobały mi się moje nogi. No nic, ćwiczymy dalej. Wspominałam już, że tęsknię? No dobrze, Panie W., wygrał Pan. 



Wracam.

Ależ ja jestem niesystematyczna w pisaniu tego pamiętnika. 
Tak, mogę sobie pogratulować- spierdoliłam wszystko. Tracę grunt pod nogami, spadam. Wszystkie moje lęki i fobie są ukryte w moim pokoju. Nic nie wydostaje się na zewnątrz. No bo po co? Po co obarczać moimi problemami kogoś obcego? Przejdzie mi, wierzę w to. Każdy ma problemy, może nawet większe od moich. To nie ma sensu. Ja wychodzę do ludzi i po prostu się uśmiecham. Uważają, że jestem szczęśliwa. Chcę, żeby się nie domyślili.
Dlaczego moje marzenia spełniają się innym osobom? Ja nie wiem co się dzieje, wszystko się jebie.
Co poradzić...
 Chcę zapomnieć, proszę.




sobota, 7 grudnia 2013

Nie ma mnie.

Jak okropnie jest być przywiązanym do kogoś. 
Łączy nas strasznie dziwna więź, nie wiem czy można nazwać to uczuciem. Potrzebuję jego obecności, a z drugiej strony chcę zerwać kontakt. 
Jesteśmy strasznie podobni. Wszystko co nas łączy, jednocześnie też nas dzieli. 
A ja odchodzę od zmysłów.
Pamiętam jak pierwszy raz go zobaczyłam. Słoneczny dzień, dzień pogrzebu.